środa, 2 maja 2018

Hrabina Cosel - Józef Ignacy Kraszewski

Liczba stron: 200
Wydawnictwo MG



Hrabina Cosel” jest powieścią o intrygach. Nie ma w nich wyrafinowania, bynajmniej. Są to intrygi na polskim dworze, wynikające ze złej, małostkowej, podłej natury ludzi wówczas żyjących. Co tu dużo mówić. Są one siermiężne i łatwe do rozwikłania. Czy to źle? Czy wynika to z błędu pisarskiego? Absolutnie nie. Józef Ignacy Kraszewski daje lustro – nam Polakom, aktualne nawet teraz, zadając niemo pytanie, jak kraj ma funkcjonować, skoro jesteśmy do tego stopnia zdeprawowani i pozbawieni finezji? Nawet jeśli intrygujemy, to jest to tak przaśne, że wręcz żałosne...

Książka opisuje historię miłości Anny von Hoym i Augusta II Mocnego. Ona była żoną ministra skarbu, nieszczęśliwą w małżeństwie, została ukryta na wsi przez zaborczego męża. On był królem Polski i elektorem saskim, a o jego miłosnych podbojach krążą legendy. Ponoć miał ponad 300 nieślubnych dzieci. Piękna Anna zawróciła mu jednak w głowie na dłużej, czcił ją jak boginie. Cosel, jak twierdzi Krasiński, zbyt była dumna i szlachetna, by zostać po prostu kochanką (ja twierdzę, że zbyt była przezorna i perfidna), dlatego wymusiła na królu dokument, który czynił ją oficjalną konkubiną i żoną po śmierci królowej.

Jaka była Anna von Hoym, powszechniej znana jako hrabina Cosel? Narrator pragnie nas przekonać, że była to kobieta próżna, acz o woli nieugiętej i szlachetnym sercu. Czy można mu wierzyć? O to trudno, bo widząc szaleńczą radość i wykorzystywanie swojej pozycji, czułam nie tyle złość, ale współczucie. Ja hrabinie Cosel współczuję. Nie trzeba mieć tęgiej głowy, by wiedzieć, że główna bohaterka trzymając głowę zadartą wysoko, nie dostrzegła, że tanecznym krokiem dąży wprost do katastrofy. Walczyła o serce Augusta, jakby nie dostrzegając, że jego serce funta kułaków warte nie jest, a tym bardziej słowo. August był kimś w rodzaju trefnisia, w ogóle nie zwracający uwagi na to, co się dzieje w Polsce ani na świecie. Wszystko po nim spływało, ważne by uczty były wystawne, a kobiety wokół piękne. Był przykładem władcy strasznego, gdyż bezmyślnego i nieustannie szukającego rozrywki.

Nie potrafię powiedzieć, czy Cosel go kochała. Owszem był przystojny i czarujący, ale czy można kochać mężczyznę, który jest bałamutnikiem i się tym szczyci? A może Cosel zaakceptowała ten fakt i postanowiła, że wyciągnie z tego związku to, co może, nie przejmując się ani jego zdradami, ani kłamstwami...? Jakoś nie potrafię uwierzyć w szczere oddanie, bardziej w przebiegłą obłudę i szaleńczą potrzeb ocalenia swojego honoru – wszak nikt nie lubi być fraszką jedynie, nawet fraszką króla. Co nie znaczy, że Anny nie da się lubić. Jest niczym urocze dziecko – labilne, roześmiane, emocjonalne, próże, dumne, irytujące.

Ale nie tylko o miłość się tutaj rozchodzi! Ale też o kraj, o władzę, o Polskę – jest to wszystko obecne w tej książce, ale zdaje się jakby nie było istotne. Bo w gruncie rzeczy... nie było. Została przedstawiona perspektywa Augusta II Mocnego, który miał inne priorytety. Kraszewski doskonale to oddał. Książka, mimo wstawek historycznych, opisujących ówczesną sytuację, nie jest ani trochę nudna. Jest ich wystarczająco, by nawet ktoś kto nie fascynuje się historią, wiedział, o co chodzi, ale na tyle mało, że książka nie jest nudna.

Język tekstu jest wspaniały. Fantastycznie wprowadził mnie w tamte czasy, będąc jednocześnie zrozumiałym. Ma w sobie trochę poezji, czasem bywa prosty, ale nigdy banalny. Cudowne opisy sprawiły, że poczułam jakbym przebywała w Dreźnie ówczesnych lat.

Wydanie MG jest naprawdę piękne, okładka mnie urzekła, korekta w punkt.