czwartek, 18 lutego 2016

Ukąszenie - Lynsay Sands

Daję 2/10. Z litości.


Sama nie wiem od czego zacząć, ponieważ fabuła jest tak skrajnie głupia, że czuję się jak idiotka, próbując ją opisać. Otóż żyje sobie pewna wampirza Lissianna, która ma fobię na punkcie krwi. Gdy ją widzi to momentalnie mdleje. To trochę utrudnia jej funkcjonowanie w swojej społeczności. Dlatego też jej matka w 202 urodziny Lissi organizuje jej pomoc psychologa. Oczywiście wampirza rodzina nie wykazuje się subtelnością i rzeczonego psychologa porywają i przywiązują do łóżka, zawiązując mu czerwoną kokardkę na szyi. Gdy przybywa główna bohaterka bierze go za seksualnego niewolnika. Seks z seksowną dziewczyną od razu poprawia panu psychologowi humor i przestaje się przejmować, tym że go porwali i związali. Logiczne.


Pytanie brzmi: jak mogłam przeczytać coś tak głupiego? No jak widać mogłam, ale to było straszne przeżycie. Niewiele się dzieje, bo tak naprawdę to chodzą z kąta w kąt i uprawiają seks, bądź też grę wstępną. Powieść to komedia pomyłek, w których zorientowałam się od razu, zaś bohaterowie nie, co tylko wzmagało moją irytację nad ich skrajną indolencją umysłową. Może zbyt duża ilość seksu im się rzuciła na mózgi? W każdym razie od dwustudwulatki oczekiwałam więcej dojrzałości i łączenia faktów. A ona zachowywała się jak roztrzęsione dziecko, a raczej nastolatka nabuzowana hormonami. W pewnym momencie okazuje się, że tak naprawdę to ta powieść zmierza donikąd. I pytasz sam siebie – dlaczego to czytam? Chyba tylko po to, by napisać uczciwą recenzje i wylać w niej wszystkie swoje frustracje na beznadziejnych pisarczyków. Fabule brak jakieś dynamizmu, czegoś co by ją napędzało, bo ja się domyśliłam od razu, jak potoczą się losy dwójki bohaterów i rozumiałam w przeciwieństwie do nich samych, że gonią własny ogon i zamiast uciekać, to winni usiąść i wysłuchać drugiej strony konfliktu. Oczywiście wówczas, nie byłoby tylu śmiesznych momentów. HIHI.


Bohaterowie to masakra. Wzbudzali tylko moją ciągłą irytację. Pan psycholog ma na imię Greg i jest trzydziestopięcioletnim, wykształconym człowiekiem. A zachowuje się tak idiotycznie, że aż boli. Wiem, całkiem możliwe, że sporo nie bzykał i tak jakoś wyszło. Ech… Główna bohaterka ma zaś umysł zamrożony w stanie wiecznej nastolatki. Jej wypowiedzi są takie głupiutkie. Nie głupie, ale głupiutkie, czyli takie które jednocześnie pretendują do miana uroczych. Powinna mieć dwa kucyki, krótką spódniczkę i lizaka, wtedy byłaby w pełni wiarygodną postacią dwustudwuletniej wampirzycy.


Co do języka… Pani Lynsay Sands napisała całkiem sporo powieści, a jednak zachowuje się jak laik. Pominę wszystkie żenujące opisy seksualnego rozbudzenia wampirzycy. Najgorsze było dokładne streszczanie, kto, jak i w co jest ubrany. Ponadto skrupulatnie opisuje czynności związane z higieną – ogoliłam się, wysmarkałam i podtarłam pupę po defekacji. Do tego całokształt tekstu brzmiał po prostu bardzo dziecinnie.


„Ukąszenie” to naprawdę przewidywalna powieść. Gdyby normalny, średniointeligentny człowiek znalazłby się w podobnej sytuacji, to prędko by się domyślił, co powinien zrobić, zamiast biegania bez celu. Przede wszystkim byłam znudzona tą książką. Brak jej dynamizmu. Nie polubiłam bohaterów, wręcz ich znienawidziłam i krzyczałam wewnętrznie: „zastanówcie się!”. Polecam tylko osobom, które zaczytują się w paranormal romance. We mnie ta powieść wywołała zniesmaczenie i zażenowanie, że można stworzyć coś tak dennego i nie wstydzić się tego wydać.