środa, 30 stycznia 2013

„Wytwórnia wód gazowanych” – Dorota Combrzyńska-Nogala



Wydawnictwo: MG
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 496

Tę historię poznajemy od końca, czyli od nagłej śmierci Eleonory Jareckiej z domu Pstrońskiej. Kobieta, choć w podeszłym wieku, to świetnego zdrowia, nagle umiera. Wówczas przenosimy się do czasów jej dzieciństwa. Z wolna poznajemy historię jej życia. Młodość, która przypadła na okres dwóch wojen. Dorosłość w czasach głębokiego socjalizmu. Starość w zupełnie innym świecie niż ten, w którym się urodziła. Miłości, zawieruchy wojenne, smutki i radości i wiele innych. Autorka doskonale wie, że aby zrozumieć koniec, trzeba znać początek.


„Jesteśmy tacy krótkotrwali, ale jakże uroczy, jakże nam ze sobą do twarzom z naszym przemijającym pięknem.”


Eleonora i ja od początku znalazłyśmy wspólny język. Dwa zodiakalne skorpiony mogą się nie lubić, ale rozumieją się wlot. Dziś powiedziałoby się, że była konformistką. Starała się, by jej rodzinie było dobrze. To siebie i swoich bliskich chroniła na początku. A świat… Kogo obchodził świat, jak oni sami nie mieli, co jeść podczas wojny? Od maleńkości rozumiała, że niewiele osób stoi po jej stronie i tylko ona sama może sobie pomóc. To taka nasza polska Scarlett O’Hara. Eleonora ma głowę do interesów i jest kreatywna. Otwiera przeróżne biznesy niecałkiem legalne i niezupełnie krystalicznie czyste pod względem moralnym. Nie zawsze szczera, często manipulująca, ale zawsze kochająca i pełna czułości dla swojej rodziny. Nie potrafiłabym wydać jednoznacznego osądu moralnego nad jej postacią. I chyba nawet nie powinnam.  Zresztą ona sama dokonuje rozliczenia z przeszłością. Gdy już przestaje gonić za pieniędzmi, gdy nie musi już opiekować się rodziną, a to rodzina opiekuje się nią nadchodzi dla niej czas na analizę przeszłości. Eleonora chwyta wspomnienia i ogląda je ze wszystkich stron. Obraca, dotyka, wywleka na drugą stronę. Zmienia, przekształca, formuje wedle własnego życzenia. Relacje kobiety z bohaterami książki nigdy nie są letnie czy obojętne. Albo ją kochali, albo nienawidzili. A najczęściej obie te opcje jednocześnie. Ale co najważniejsze, wszystkie postacie bez wyjątku urzekły mnie swoim autentyzmem. Nikt nie jest wyidealizowany. Życie Eleonory i jej rodziny było bardzo barwne, ale jednocześnie realistyczne. Potrafię sobie wyobrazić, że takie rodziny jak ta mieszkały w powojennej Polsce i próbowały przeżyć. A może nawet teraz gdzieś w naszym sąsiedztwie możemy spotkać tak przedsiębiorcze i sprytne kobiety jak Eleonora. 


„To ciekawe, jak to się liczy, kiedy nie grzeszymy nie z dobroci serca, a z braku możliwości.”


Początkowe rozdziały opowiadają w czasie teraźniejszym o dzieciństwie i młodości głównej bohaterki. Końcowe zaś są zbiorem wspomnień i retrospekcji. Nie wszystkie mają znaczenie dla fabuły. Jak to wspomnienia mają w zwyczaju, nie zawsze dotyczą wielkich i najważniejszych zdarzeń. Czasem przypomina się drobiazg jak np.: to ile łyżeczek słodziła nasza dawno zmarła mama, jaki kolor sukienki miała nasza siostra, gdy wyjeżdżała do wielkiego świata i temu podobne… Ostatnie rozdziały są bardziej melancholijne, akcja mocno zwalnia, czasem wręcz czytałam te wspominki z trudem. I ze smutkiem, bo wiedziałam, co nadchodzi. Wiedziałam, jak zakończy się życie Eleonory, ale trudno było mi się z tym pogodzić. Zbyt mocno utożsamiłam się z główną bohaterką. 


„Nie udała się ta starość Panu Bogu, nie udała.”


Pani Combrzyńska w bardzo obrazowy sposób naszkicowała czytelnikowi przed oczami realia życia w przedwojennej, wojennej i powojennej Polsce. Autorka rewelacyjnie sportretowała ówczesną rzeczywistość. Możemy to zawdzięczać ciekawej warstwie językowej. Styl tekstu jest prosty, lekki, delikatnie melancholijny, przyprószony kolokwializmami, wulgaryzmami i gwarą, które idealnie współgrającymi z treścią. 


„Czasem robi się coś raz, ale jest tak doskonałe, że po prostu więcej nie warto, bo to jest właśnie ten pierwszy raz i ostatni, idealny, jedyny na całe życie.”


Ja z przecinkami jestem na bakier, ale nawet ja zauważyłam ułańską fantazję kogoś, kto rzeczone przecinki wstawiał.

Jakoś mi tak smutno i żal po przeczytaniu tej książki. A nie powinno. Eleonora osiągnęła słuszny wiek dziewięćdziesięciu dziewięciu lat. Miała dobre, ciekawe życie przeplatane smutkiem i radością. Nie umierała samotnie, wręcz przeciwnie, otaczała ją liczna rodzina. Odeszła spokojnie, we śnie. Więc dlaczego mi tak żal? Przecież śmierć to naturalna kolej rzeczy. A jednak książka wprowadziła mnie w taki dziwny nostalgiczny nastrój. 


„Wieczność jest przyszłością, tak wielką i niewiadomą, że wcale się w nią nie wierzy. (…) Mało tego, przeraża. Teraz punktem odniesienia jest ciało, tylko ono. A ciało jest pełne cierpienia, więc kto chciałby cierpieć wiecznie? Lepiej wspominać przeszłość, bo (…) jest taka przewidywalna i bezpieczna.”

Polecam osobom, które lubią czytać o minionych czasach, które nigdy już nie wrócą. Powieść ta opowiada o tym, że trzeba walczyć o swoje. O tym, że nie zawsze grzecznie jest mówić prawdę. A także o tym, że przeszłość wraca, czy nam się to podoba, czy nie. 7/10 


sobota, 26 stycznia 2013

Liebster blog



Za nominację dziękuję Natkawes



1. Kiedy czytasz wolisz słuchać muzyki czy mieć kompletną ciszę? 
Wolę czytać w zupełnej ciszy. 

2. Lubisz czytać książki polskich autorów? 
Ogólnie rzecz ujmując lubię, ale aż się boję publikować recenzję, ponieważ autor, jego rodzina, przyjaciele i fani urządzą na mnie nagonkę, jeśli moja opinia będzie nie po ich myśli. Dlatego też jak do jeża podchodzę np.: do Pani Kasi Michalak, do Pani Lingas-Łoniewskiej…

3. Kryminał, romans, fantastyka... Co wybierasz? 
Z powyższej listy wymieram romans i fantastykę. Często powtarzam, że kryminały nie są moją bajką. Kiedyś jednak pewien blogowicz (niestety nie pamiętam który) stwierdził, że jak przeczytam coś Agaty Christe i mi się nie spodoba to wówczas uwierzy. Postanowiłam zapoznać się z twórczością tej autorki i sprawdzić, czy kryminały rzeczywiście są nie dla mnie. 

 4. Jakiej muzyki słuchasz?
Najchętniej starych zespołów, div operowych… Trudno określić gatunek, trochę w tym Ewy Demarczyk, Edyty Gepert, a trochę Beatlesów, a trochę Voltaire . 

5. Jaki język obcy lubisz i dlaczego? 
No cóż, najlepiej mówię po angielsku i ten język ma swój urok. Nieudolnie uczę się hiszpańskiego. Uwielbiam ekspresywne brzmienie tej mowy. No i przepadam za eleganckim językiem francuskim. Ma on niezwykłą klasę i kojarzy mi się z czymś szykownym i bardzo wytwornym. 

6. Chętniej książki kupujesz czy wypożyczasz?
Jak mogę to kupuję i wolę książkę kupić. Jestem bardzo zaborcza : ) Z konieczności oczywiście wypożyczam, nie przeszkadza mi to jakoś przesadnie i bardzo lubię wizyty w bibliotece.

7. Jaki film, w ciągu ostatnich dwóch tygodni, przyciągnął Twoją uwagę?
Oglądam filmy za rzadko. Staram się to nadrabiać i znać choć klasyki, które ponoć każdy powinien obejrzeć : ).  Tak więc ostatnio obejrzałam przepięknego „Sweeney Tood – demoniczny golibroda”. Intrygująca sceneria Londynu z epoki. Film bardzo klimatyczny i absurdalny. Czyli zawierał w sobie wszystko, co lubię.
Oglądałam też ostatnio „V jak vendetta” . Piękny film o wartościach. Może i jestem naiwna, może i jestem, jak to się dziś w Internecie mówi „lewakiem” : - ), ale wierzę głęboko, że ludzie mogą być równi i w to, że powinni być równi – bez względu na płeć, wyznanie, orientację seksualną i upodobania, ale przy tym nikt nikomu nie będzie zabraniał własnego zdania i zamykał ust paragrafami. Takie to moje wyobrażenie utopii. 


8. Z którym bohaterem literackim można by przeprowadzić wywiad i dlaczego?
Ze Scarlett O’harą. Sama nie wiem, dlaczego aż tak  ją polubiłam. Po trosze się z nią utożsamiam i potrafię ją zrozumieć. 

9. Przez jeden dzień możesz znaleźć się w przestrzeni dowolnego filmu. Jaki film wybierzesz? 
Może do „Matrixa”? Albo do „Kill’a Bill’a”. A jak już mi się znudzą wojaczki i efektowne walki to weszłabym do „Blond venus  z Marleną Dietrich lub „Sweeney Tood’a”  i tam bym już została.  

10. Co poza czytaniem robisz najchętniej?  
Lubię długie spacery, najchętniej po wielkich opuszczonych parkach, ale lasów nie znoszę. Lubię oglądać seriale – im płytsze i głupsze tym lepiej. W związku z tym, żadne pamiętniki, ani plotkary mi nie straszne.  

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia! :-)

środa, 23 stycznia 2013

Konkurs

Od dawna noszę się z zamiarem wysłania w świat którejś z moich książek. Jakoś do tej pory wypadało mi to z głowy, ale w końcu się zmobilizowałam i postanowiłam, że zorganizuje konkurs z "Miriam".





Zastanawiałam się, jaką formę powinien przybrać ten konkurs i zauważyłam, że praktycznie wcale nie pojawia się - kto pierwszy ten lepszy. Wiem, wiem, tak się nie zbierze obserwatorów :-) Pierwsza osoba, która wyrazi chęć posiadania tej książki pod tym postem otrzyma ją. Możliwe, że coś jeszcze dorzucę... 
Paczuszkę postaram się wysłać do końca przyszłego tygodnia. Nie wysyłam poza granicę Polski.

Tak więc, czas start!
Powodzenia :-)

niedziela, 20 stycznia 2013

„Drewniak” Dorota Combrzyńska - Nogala



Wydawnictwo: Wydawnictwo mg
Data wydania: 2012
Liczba stron: 260

Młoda kobieta – Łucja Nowakówna chce zmienić całe swoje życie. Rzuca narzeczonego i wyprowadza się do odziedziczonego w spadku drewnianego domku. Poznaje tam wspaniałych i ciekawych sąsiadów. Będzie kłopotać się z dzikim lokatorem oraz zafascynuje się nieznajomym klaunem, a także rozkocha w sobie szaleńczo pewnego lalkarza. Łucja nie może narzekać na nudę.
Teoretycznie zmiana całego dotychczasowego życia i przeprowadzka „gdzieś”, by zacząć od nowa, jest  schematyczna i pojawia się w wielu książkach. Zgadzam się, może i nie jest to książka szczególnie odkrywcza. Może i nie wywróci do góry nogami literackiego światka, ale ma w sobie coś.

„Mówi się, że życie dziwkarza to wcale nie bajka.”

Bohaterowie to cała gama rozmaitych bohaterów. Autorka poświęciła dużo uwagi nie tylko głównej bohaterce, ale także postaciom drugoplanowym. Stanowią one jaskrawe tło dla równie barwnej Łucji. Myślę, że okładka dobrze współgra z tą gamą przedstawionych ludzi w powieści. Są oni niepospolici i lekko jazgotliwi, a przez to niezapomniani. Pani Dorota ukazała wszystkich w krzywym zwierciadle.

Właśnie. Krzywe zwierciadło. Cała historia wraz ze światem przedstawionym jest absurdalna i lekko powykręcana w dziwne strony. Znów porównam tamtą rzeczywistość do okładki, ponieważ rzadko się zdarza, by obwoluta książki tak trafnie oddawała jej zawartość. Świat w książce Pani Combrzyńskej jest odrealniony, ale niezupełnie. Jakby na styku prawdy i fikcji. Czytelnik doskonale wie, że otoczenie zaprezentowane przez autorkę nie istnieje, jednak jest wystarczająco bliskie prawdy, by nie uznać go za fantastykę. Świat nam znany, ale jednak kryją się w nim nieodgadnione zakamarki.

Język tekstu jest przeciętny. Obfituje w kolokwializmy i dziwne twory językowe, jednak ciekawy świat przedstawiony i barwni bohaterowie sprawiali, że nie irytowało mnie to zbytnio. Poza tym bywały momenty, gdy wydawało mi się, że ten styl był jak najbardziej na miejscu i pasuje do tej ekscentrycznej treści. Nie podobały mi się opisy krajobrazu, które były dość prymitywne i bez polotu.
Problematyczny był dla mnie brak podziału na rozdziały. Są one dla mnie znakami stop, ogranicznikami. W „Drewniaku” choć częsty był podział na akapity to dla mnie to za mało.

Powieść nasycona jest erotyzmem. Może nie ma dosłownych opisów stosunków, ale za to dostajemy dosadne rozmowy o seksie, ale nie tylko. Także o życiu i miłości, choć nie spodziewajmy się zaskakujących wniosków z tych dyskusji. Bo to nie książka o związkach, czy miłości, tylko powieść dla rozrywki.

Akcja biegnie dość szybko. Autorka wyposażyła sąsiadów Łucji w ciekawą historię ich życia. Każdy z nich niesie w swoim bagażu jakąś tajemnicę, która tylko czeka, by ugryźć wszystkich w tyłek. : - ) W powieści wątek romansowy zgrabnie łączy się z kryminałem.

„Drewniak” to książka zabawna, zaskakująca absurdalnymi rozwiązaniami fabularnymi. Możliwe, że nie zachwyca nie wiadomo jakim literackim kunsztem, ale wciąga. Czyta się ją bardzo szybko i z uśmiechem na twarzy. Jest w tej powieści jakaś swojska magia. 6/10

wtorek, 15 stycznia 2013

"Skandalista" Nicola Cornik


Tłumaczenie: Krzysztof Mazurek
Tytuł oryginału: Lord of Scandal
Seria/cykl wydawniczy: Harlequin Wielki Romans Historyczny tom 3
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Liczba stron: 394

Książka opowiada o Catherine, młodej pannie z bogatego domu, pozbawionej jednak tytułu szlacheckiego. Jej autorytarny ojciec czyni starania, by jego córka została lady. Zmusza dziewczynę do zaręczyn z agresywnym i okrutnym Lordem Whitersem. Zupełnie przypadkowo poznaje fascynującego mężczyznę - hrabiego Benjamina Hawskmoor’a, znanego ze swoich wybryków i skandalów. Co tych dwoje połączy

„Dzień był wyśmienity na publiczną egzekucję.”

Bardzo lubię romanse historyczne i ten także przypadł mi do gustu. Postacie są dobrze wykreowane. Wystarczająco wyraziści, by zapaść czytelnikowi w pamięć na parę godzin. Darzymy ich sympatią i kibicujemy głównej bohaterce. Czarne charaktery wywołują w nas skrajnie negatywne emocje.
Główna intryga powieści jest ciekawa i wciągająca. Autora sprawnie ją zbudowała, dzięki czemu na jej tle poznajemy wiele innych wątków pobocznych, luźno połączonych z główną akcją. Fabuła toczy się dość szybko i książka wciągnęła mnie od pierwszych stron.

Styl tekstu jest dobry. Czuć, że Nicola Cornick ma wprawę pisarską, niestety tylko w romansach. Mimo to posługuje się sprawnym, prostym językiem, bez stylizacji. Okazjonalnie trafiałam na dłużące się opisy i powtórzenia, ale jak powiedziałam były to incydentalne przypadki.
Powieść w nienachlany sposób porusza problematykę niskiego statusu kobiet w tamtym okresie, ale także i teraz. Kobieta godzi się na takie traktowanie, bo się boi, bo się wstydzi, bo nie chce nikogo martwić i z miliona innych powodów. To się dzieje – i wtedy, i teraz. 
Każda z postaci przedstawionych w książce ma jakiś cel. Pytanie, jakie możemy zadać już na początku brzmi – ile jesteśmy w stanie poświęcić, by osiągnąć swoje zamierzenia? Jak prezentuje się hierarchia wartości bohaterów? Życie głównych postaci przedstawionych w książce jest zdefiniowane przez ich stosunek do pieniądza. Że potrzebne są do życia, każdy to wie. Ale czy żyjąc dla pieniędzy, a nie za pieniądze można wiele rzeczy przegapić. Rzeczy, który powinny stać o wiele wyżej w hierarchii wartości od monet. 

Dodam jeszcze, że książka jest prześlicznie wydana. Okładka jest bardzo gustowna, papier przyjemny w dotyku, a delikatne zdobienia na stronach są idealnym uwieńczeniem tej słodko-gorzkiej opowieści o miłości.

Książka daje nadzieję, że pieniądze to nie wszystko. Ten romans historyczny oczarował mnie, miło spędziłam czas śledząc perypetie miłosne dwojga tak różnych ludzi. Nie skupia się jedynie na romansie, choć jest on główną osią fabuły. 7/10

Za troszkę miłości dziękuję: